Lubię chryzantemy. Niektórzy uważają je za kwiaty cmentarne. Dla mnie są piękne - może to przez pogodę?
Dawno, dawno temu, chociaż wcale nie za siedmioma górami, 1 listopada był zwykle paskudnym, zimnym, burym, śnieżnobłotnym, wstrętnym dniem, jednym z najgorszych dni w roku - i widok tych pięknych, kolorowych kwietnych kul między lampkami był jedynym światełkiem w tunelu...
Ostatnie lata są znacznie łaskawsze pod tym względem (może coś jest w tym ociepleniu klimatu?), ale zostało we mnie upodobanie do pięknych, złocistych pomponów.
Złoto przed i za oknem...
Krótki spacer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz