czwartek, 24 lutego 2011

obiecałam, więc pokazuję ;)

Na początek - egoistycznie - chlebak do kuchni (egoistycznie bo zrobiony dla mnie samej, stoi teraz tuż obok za ścianą, w kuchni). Niestety nie mam jakoś cierpliwości ani wprawy, wykończenie wychodzi mi zawsze najsłabiej. Ale to mój pierwszy chlebak, więc się chwalę:



Z decoupage'u w tym sezonie gwiazdkowym chyba nic więcej nie zrobiłam... Może przy jakiejś okazji wrzucę zeszłoroczne prace - moje pierwsze dekupażyki, różne drobiazgi, ale miałam z tego sporo frajdy. W tym roku próbowałam powalczyć z magnesikami i filcem. Nie wiem, czy mi się to podoba... magnesiki wychodzą całkiem uroczo (udało mi się kupić na Allegro fajne szkiełka), ale filc? Jeszcze nie wiem, czy to coś "dla mnie".


Filce, prościutkie formy - pokrowce na okulary, piórniki - zostały przyjęte przez obdarowanych całkiem milutko, podobnie jak ptaszki i czesankowe kwiatki:




Inne drobiazgi wymagają wykończenia, więc zostały na razie w domu... pewnie trochę poczekają. Zaczęłam parę drobiazgów czesankowych ale szczerze mówiąc boję się, że zepsuję coś, co dobrze się zaczęło - umiejętności brakuje, to i odwagi nie staje - no i najwyraźniej mam lenia.
Ale wrócę do nich, kiedyś. :)

środa, 16 lutego 2011

nie takie to łatwe...

"To" czyli konsekwentne pisanie. Bo odkładanie "tego" na później wychodzi mi świetnie.

Wreszcie się zebrałam i uzupełniam:

Jestem z facetem, który każde pytanie traktuje jak zamach na swoją wolność:
- jak minął dzień? - w porządku.
- jakie masz plany na jutro? - a co?
- co słychać u ...? - nic.
- o czym tak myślisz? - nieważne.
- co chcesz zjeść? - wszystko jedno.

Opowiada jedynie o sprawach służbowych, technicznych, z którymi ma problem (a którego ja nie umiem oczywiście rozwiązać) - traktuje mnie bardziej jak lustro w łazience, gdzie można się wygadać ;)) Szanuje - niestety także i moją - wolność, czyli nigdy nie pyta, jak minął mi dzień, czy mi się podobała wystawa, a już absolutnie nigdy nie pyta o czym myślę ;))) Może dla niego to zbyt intymne szczegóły?...

Cóż, starego psa nie nauczysz szczekać. Tyle, że ja zmieniam się w sukę Pawłowa, i to niemłodą. Eh, całkiem poważnie czasem czuję się taka samotna.

Ha! Aaale dzięki temu mam dużo czasu na zajmowanie się swoimi sprawami. Trzeba patrzeć pozytywnie. ;)) Tak więc - będę uzupełniać blog, a i temat z niego do plotkowania niezły! :)))

A tak poważniej, blog miał być w zamierzeniu rodzajem pamiętnika moich ręcznie zrobionych drobiazgów. Wkleję więc za chwilę pierwsze z nich - tegoroczne "gwiazdki". Swoją drogą sezon jesienno-zimowy jest najlepszy na takie sprawy - sporo wolnego czasu, bo zimno i człekowi nie chce się nigdzie ruszyć, długie wieczory sprzyjają nastrojowi do dłubania, a i nadchodząca Gwiazdka mobilizuje do szukania pomysłów. Mam nadzieję, że moje przypadną Wam do gustu. :)