piątek, 28 października 2011

Imieniny wujaszka

Jak zwykle zostaliśmy ugoszczeni pysznościami - wędliny własnej roboty, sałatki, różne przekąski, a potem oczywiście ciasta. Mniam! Tym razem zauroczył mnie surowy schab w pieprzu. Świetne i proste.
Kawałek surowego schabu długości kilkunastu cm obsypujemy 2 łyżkami pieprzu i 2 łyżkami soli, zawijamy w folię i na 2-3 dni do lodówki. Co jakiś czas "pomiętosić". Koniec przepisu. Efekt naprawdę zaskakująco smakowity!
My wykorzystaliśmy polędwiczkę.


Przy okazji złapałam trochę słonka w bazylii i w chryzantemach dostanych od Mężczyzny. Ciekawe, romantyk z niego żaden, a potrafi nie potykając się kupić po drodze kwiaty... :)


wtorek, 18 października 2011

Jeść jedzenie... cd.

Zrobiło się trochę chłodniej, więc Mężczyzna wymyślił, żeby zrobić nalewkę tybetańską:
35 dag obranego czosnku przecisnąć przez praskę i zalać 300 ml spirytusu. Zamknąć w słoiku i przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu przez 10 dni, co jakiś czas mieszając. Potem przecedzić przez gazę, zakorkować. Po 3 dniach eliksir jest gotowy. A potem zaczyna się zabawa: miksturę wypijamy 3 razy dziennie, zaczynając od 1 (słownie: jednej!) kropli, zwiększając o jedną przy każdym posiłku - czyli pierwszego dnia wypijamy kroplę do śniadania, dwie krople do obiadu i trzy do kolacji. Drugiego dnia do śniadania cztery krople, do obiadu pięć, do kolacji sześć i tak dalej aż do 24 kropli na kolację. Na 25 kroplach się zatrzymujemy wypijając je 3 razy dziennie, do wyczerpania nalewki (albo cierpliwości).
Poprawia odporność, krążenie, przemianę materii, no, po prostu rewelacyjna na wszystko. :)


Przy okazji zrobiłam też trochę nalewki pomarańczowej - to ta po prawej :DD
Nalewka pomarańczowa, czyli "wisielec" ma różne przepisy - ja wybrałam pomarańczę nadziewaną 44 goździkami, powieszoną nad 300 ml spirytusu. Po miesiącu należy połączyć wyciąg z 44 łyżeczkami cukru (17 dag) rozpuszczonymi w pół szklanki wody. Odczekać 2 miesiące. Nalewka ma wspaniały aromat i świetnie smakuje, przynajmniej robiona poprze. Nie mówiąc, że to czekanie ćwiczy charakter. :)

A tymczasem ogórki już gotowe do pożarcia:


Następne ogórki (i cukinia) powędrowały do sałatki na zimę (ocet mieszany z olejem wygląda obłędnie, mieni się jakby to był Sylwester, szkoda, że zdjęcie tego nie oddaje...):



Z rozpędu jeszcze przygotowałam trochę ziół na zimę - natki z pietruszki i selera umyłam, osuszyłam i zapakowałam w folię. I do zamrażalnika.

czwartek, 13 października 2011

Jeść jedzenie jedzone jedzeniem...

Napadło mnie, uczepiłam się pomysłu robienia przetworów, przy okazji zakupów do kuchni - ogólne szaleństwo. Mam więc nowe tygielki do kawy...


a Mężczyzna ma nową patelnię (ja też mam, ale przyznaję, jego wybór był lepszy!). Patelnia ceramiczna, naprawdę bardzo trudno coś na niej przypalić, zmywa się ją niesamowicie łatwo, więc teraz smażymy na niej i dusimy wszystko, co się zmieści - jest po prostu świetna!



O, dziwo, zasmakowały mi ogórki kiszone, więc zrobiłam kolejną partię:


Przy okazji napożyczałam po rodzince słoików, więc staram się je teraz wypełnić, zrobiłam więc trochę fasolki na zimę, powidła śliwkowe (parę nawet z gruszkową wkładką). Powidła robię bardzo tradycyjnie - tylko śliwki i cukier, żadnych wynalazków żelujących itd. Mocno wysmażone mają intensywny, wyrazisty smak, doskonałe do ciast! Do paru słoików, na życzenie Mężczyzny, włożyłam po całej gruszce - podobno są rewelacyjne. Gdy już poupychałam te gruszki kolanem w słoikach (wybrałam takie dorodne, że nie chciały się zmieścić!) i kazałam słoiki zakręcać, okazało się, że te gruszki miały być malutkie i zielone... Cóż. :))


Zachwycił mnie cukier na śliwkach, wygląda jak... szron?


Śliwki i gruszki trafiły także do octu, na słodko-korzennie:
1 kg węgierek, pół szklanki octu, pół szklanki cukru, kilka goździków, pół łyżeczki cynamonu, 2,5 szklanki wody - umyte śliwki przekroić na pół i usunąć pestki, upchnąć w słoiku. Ciepłą wodę wymieszać z cukrem i innymi składnikami, zalać słoiki. Pasteryzować 15-20 min. (wstawić na szmatce do garnka z wodą i gotować 15-20 min., po wyjęciu postawić na zakrętkach, do wystygnięcia). Fajne do mięs, wędlin, serów.