Jeden to przepis na dżem z papryki - z kilku różnych zrobiłam swoją modyfikację, wyszła całkiem fajna (po fakcie uważam, że pomidory nie są tak niezbędne jak mi się wydawało - ja akurat mimo wszystko nie jestem aż tak wielką amatorką papryki (jem ją raczej oczami), więc pomidor mi pasuje, ale jeśli ktoś bardzo lubi te cudne, wielkie strąki, to są niepotrzebne.
1 kg czerwonej i żółtej papryki
0,5 kg pomidorów
2 cytryny
250g cukru
kilka goździków
pół łyżeczki cynamonu
troszkę chili, słodka papryka
4 ząbki czosnku
sól
(w jednym z przepisów widziałam też gałązki świeżego rozmarynu - niestety ja nie miałam, ale chyba warto dodać)
Cytryny sparzyłam, otarłam skórki, wycisnęłam sok. Papryki pokroiłam na mniejsze kawałki (oczywiście bez pestek i białych błonek), pomidory obrałam i razem z papryką zmiksowałam. Potem ok. pół godziny gotowałam z cukrem i solą (nie za dużo) - trzeba gotować bez przykrycia w szerokim garnku z grubym dnem, na małym ogniu, i często mieszać - żeby odparować ale nie przypalić. Potem Wlej sok z cytryny, smaż dalej, mieszając od czasu do czasu, aż dżem zgęstnieje. Sok cytrynowy dodałam w międzyczasie, a przyprawy aromatyczne i skórkę na sam koniec, gdy już konfitura była dość gęsta.
A potem standardowo - gorący dżem do przelanych wrzątkiem słoików (trzeba pamiętać o pokrywkach!), zamknąć i studzić odwrócone dnem. :)
Według mnie to bardzo fajny- poza tym ma tę zaletę, że można doprawiać na bieżąco, i od razu mniej więcej wiadomo, co wyjdzie. :)
Drugi przepis, z którego skorzystałam, to papryka marynowana, ale pieczona.
Znalazłam taki, na dodatek apetycznie opisany i obfotografowany... Spróbowałam - i wprawdzie jeszcze muszę dopracować zdejmowanie skórki z papryki (nie posłuchałam autorki i zrobiłam tak jak radziła znajoma, czyli piekłam bez wcześniejszego przekrojenia i wyczyszczenia środka... to był kiepski pomysł! Następnym razem spróbuję piec przygotowane połówki) to papryka wyszła naprawdę smaczna i apetyczna. I jest całkiem prosta - poza tym nieszczęsnym zdejmowaniem skórek :))
Tu jest przepis - ze strony "TWOJE&MOJE" - ja odrobinkę go zmodyfikowałam, ale to były poprawki kosmetyczne, pewnie bez nich byłaby równie smaczna. :)
Aaaa, w międzyczasie odcisnęłam nalewkę aroniową - taką oto fantastyczną maszyną ;))) Trochę dodałam do smaku - miodu i cukru waniliowego. I jakimś cudem wyszło mi aż 6 dużych słoików... Przynajmniej będzie się czym podzielić - jeśli wyjdzie, a zapowiada się interesująco. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz