Wizja zamknięcia Warszawskiej Opery Kameralnej robi wrażenie... Przyznaję, nie bywam, nie chadzam, ale często "chętnie bym poszła". To chyba taki syndrom mieszkańca "wielkiego miasta" - wszystko jest dostępne, więc nie trzeba iść dzisiaj, można jutro... I tak mijają tygodnie i lata. Bo jest tyle pilniejszych spraw.
Miałam w pracy koleżankę pochodzącą z małego miasteczka - dziewczyna od małego regularnie przyjeżdżała do Warszawy i szła do kina, do teatru, do opery, do muzeum... To była wyprawa, święto ale przede wszystkim coś, co po prostu "się robi" - bo w domu nie ma. Wstyd mi było przyznać, że ja mając to wszystko pod nosem nie korzystam.
W każdym razie bardzo bym chciała, żeby także opera kameralna się ostała i mogła działać bez problemów. I gdy na Krakowskim Przedmieściu miał być koncert dla jej ratowania, połączony ze zbieraniem podpisów, wreszcie poszłam.
Requiem Mozarta na przeciwko wejścia do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Koniec maja. Godzina 15-ta. Słońce, a na horyzoncie nadchodząca wielka ciemna chmura...
Wrażenie? Niesamowite.
Pasja? Zaraźliwa.
Skutek? zobaczymy...
http://m.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,106541,11824035,Requiem_dla_ministra_na_ulicy___Doda_nie_wystarczy_.html
Przemawia Tadeusz Deszkiewicz - współtwórca akcji "SOS dla WOK".
Patrzy na mnie sam Zbigniew Graca - dyrygent. Człowiek-pasja, mam ciarki na samo wspomnienie koncertu!
Requiem Mozarta - na Trakcie Królewskim.
Podpisy zostały złożone.
Mały Mozart :)
Pasja - także w nogach. :)
Wielkości, kierunki...
Kolory, odcienie...
Fryzury i ymydże :)
Różne sposoby na radzenie sobie z wiatrem. :)
Piękne głosy mają chwilę wytchnienia. Nastroje pasujące do sytuacji i muzyki.
Ciemne chmury nad WOK-iem...
Fascynujący facet!! :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz