No i taki brudasek trafił w moje ręce - przerażony, szary z brudu. Takie psie biedactwo. Ale gdy spojrzała mi w oczy i nieśmiało pomerdała ogonkiem, wiedziałam, że będzie dobrze. Wiedziałam, że szybko zapadnie swoim nowym opiekunom w serca, i kto wie, może tymczas zmieni się w stały domek?...
Po wizycie u weta i postawieniu na dywan mała z małego przerażonego biedactwa zmieniła się w bardzo śmiałą, radosną dziewczynkę, która błyskawicznie poczuła się jak u siebie. Nawet kąpiel jej nie przestraszyła, mała otrzepała się, przespała trochę pod koszulą swojego nowego pańcia i dalej do zabawy. Mnie sobie kupiła od razu... ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz