niedziela, 10 lipca 2011

Mężczyzna gotuje... mężczyzna wygląda...

Od pewnego czasu odchudzamy się. Dumnie to brzmi, zwłaszcza w stosunku do efektów, ale taki jest plan. W ramach tego planu jest m.in. przerzucenie się ze smażonych kotletów na gotowaną wołowinę. I przyznaję, że to akurat poszło bardzo łatwo - wołowinka okazała się bardzo sympatycznym mięskiem, zwłaszcza, że Mężczyźnie spodobało się pichcenie. Przyprawione mięso wrzuca do gara, dodaje warzywa z włoszczyznę, a na wierzch mnóstwo, mnóstwo zieleniny! Po chwili w domu zaczyna pachnieć ziołami, nacią z pietruszki i selera...


W tej wersji może już pięknie nie wygląda :))


Ale na koniec jest wyborne! A jeśli coś zostanie, to dobre nawet na zimno.


A potem można sobie posiedzieć na kanapie i odpocząć.


To tylko łokieć :)


Nałóg pod kontrolą, ale wciąż z nami (czacha dymi od myślenia jak się go pozbyć)...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz