wtorek, 28 czerwca 2011

Czerwcowe popołudnie w domu

Nadrabiam zaległości, więc przez chwilę będzie głównie fotograficznie... Jeszcze w domu sporo światła, tego złocistego, popołudniowego oczywiście. W październiku już nie zawita, gdzieś może na obrzeżach uda się je złapać, może zawita na chwilę na parapecie - i tak już do marca. Ale na razie pełnia radości, wciąż gdzieś wpadają przesączone między gałęziami promyki.

Bardzo mnie cieszą - w magnesikach na lodówce:


Na tę ścianę słońce pada tylko w czerwcu, dlatego tak bardzo mnie cieszy :)


Na parapecie oczywiście bywa cały rok, ale z taką mocą tylko teraz:


Przy okazji pstryknęłam pomidorki, o tej porze są fantastyczne, i mój nowy czosnkowy bukiecik. :)




nawet żelazko wygląda interesująco :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz