wtorek, 24 maja 2011

Wiosenny wypad na działkę

W połowie maja udało nam się (z Pieskiem, Mężczyzna został w domu) wyskoczyć na weekend do rodzinki na działkę. Pogoda nie rzucała na kolana, ale było ciepło i nie padało, jak na tegoroczną, późną wiosnę całkiem nieźle.


Było już dość późno, więc pierwszego dnia pstryknęłam właściwie tylko jedną fotkę - swojej kolacji, która tak apetycznie prezentowała się na stole: ;))


Potem wieczorny spacer... cisza, spokój i niebo pełne gwiazd. Wiele tracimy w miastach, gdzie wciąż świecą jakieś światła - gwiazd prawie nie widać. Dopiero tutaj, na odludziu, można napaść oczy takimi widokami. Zwłaszcza zimą jest pięknie, gdy gwiazdy wiszą między pustymi gałęziami drzew... Może kiedyś zabiorę statyw i uda się zrobić jakąś sensowną fotę?

Jednak mój kompakcik nadaje się najbardziej do robienia zdjęć w dobrych warunkach... Następnego dnia obleciałam więc chałupę polując na wszystko co rośnie i kwitnie w słońcu - wybrałam kilka, może będzie okazja porównać jak się zmieniły za miesiąc:





Mayli, rabarbar dla Ciebie. :) Mnie oczarował tym swoim delikatnym kolorem kwiatów i drobniutką strukturą, w kontraście do wielkich, zielonych, wręcz obcesowych liści:



I jeszcze działkowy pieszczoch-leniwiec :))


Poza "posesją" widoczki typowo polskie: bociany, wierzby rosochate wzdłuż piaszczystych dróg i mniszki...

(pierwszy raz udało mi się zrobić w miarę ostre zdjęcie lecącego ptaszyska (może dlatego, że duży był ;))


I oczywiście wierzby, bez których trudno mi wyobrazić sobie Mazowsze:


Mniszki - miejscami jeszcze obłędnie żółte, gdzie indziej połacie dmuchawców, które zwłaszcza prześwietlone słońcem wyglądają jak małe żaróweczki :)




To zdjęcie lubię szczególnie, podoba mi się porównanie rozsianych w trawie białych dmuchawców na dole i ciemnych liści na górze, chociaż możliwe, że tylko ja to widzę :)))


W domku też tradycyjnie, po polsku i działkowo - gorące ziemniaczki, zwane przez niektórych pyrkami lub kartoflami - nieodmiennie pyszne, parujące, lekko dosolone po wierzchu. Te zostały pożarte z młodą kapustą, pycha! tym bardziej, że przyszłam na gotowe :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz