Oczywiście pieskowe fotki na działce to podstawa. Obie tu odpoczywamy od miasta, ona ma to udokumentowane. :) Może odpoczywać w trawie, spacerować, nawet trochę popływać, a gdyby bywała tu częściej, nie raz na pół roku, pewnie z przyjemnością też by stróżowała, do tego jest stworzona. Na razie jednak pilnuje tylko mnie (w chwilach, kiedy jej to pasuje oczywiście) a głównie korzysta z wolności i przestrzeni. W sumie ja też korzystam (niestety poza pływaniem, bo wąziutka mulista rzeczka z wodą do pasa to trochę za mało), ale ona jest znacznie bardziej fotogeniczna ;)))
Hovkowe futro po namoczeniu wygląda jak rozplecione drobniutkie warkoczyki, jednocześnie mocno się stroszy, więc Piesek przez parę godzin wygląda jak szafa gdańska :)))
Nie odmówiłam sobie sfotografowania przy okazji ponownie moich kochanych iw:
Mój kochany mopek :))
Powrót przez pole mniszków
I znów na podwórku
Trudno się opalać, gdy ktoś dyszy nad głową "a może znów pójdziemy nad rzeczkę?..."
Druga cecha hovków - zagryzanie :))) u Pieska zwłaszcza w chwilach zafrapowania, gdy nie wie co powiedzieć:
I ostatnie, w świetle zachodzącego słońca (na własne życzenie, bo usiłowałam zrobić fotkę dmuchawcom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz