Pierwszego dnia mój kochany Tatuś dostał mandarynki i książki.
Drugiego dnia kolejne książki.
Trzeciego zażyczył sobie też jabłuszek - mają być malutkie, jak najmniejsze...
Czwartego dostał zamówione trampki, żeby mógł chodzić na spacery po ogrodzie (a ogród piękny).
Piątego dostał krzyżówki, papier, ołówek. Wymienił sobie też z wychodzącym sąsiadem materac na wygodniejszy.
Szóstego Mężczyzna zrobił dla Tatusia laptop - z kartą tv, internetem.
Siódmego Tatuś zażyczył sobie normalną myszkę.
Ósmego mogliśmy wpaść tylko na chwilę - na słowa, że nie możemy zostać na dłużej, Tatuś radośnie odetchnął i powiedział z ulgą: "tak, tak, rozumiem, lećcie, do zobaczenia!"
Chyba mu tam za dobrze???
Cóż, piękne okoliczności przyrody na pewno sprzyjają poprawie nastroju :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz