niedziela, 24 kwietnia 2011

Kolory

Mam mnóstwo siwych włosów. Ale je lubię! Lubię ich kolor, strukturę, charakter, różnorodność... Zawsze lśniące, w odcieniach wiecznie modnego srebra. A moje na dodatek zwykle sterczą niepokornie jak druty, jeszcze bardziej pokręcone niż reszta - są cudne! I podoba mi się wizja "włosów przetykanych siwizną", podoba mi się "szron na głowie", podoba mi się skojarzenie siwizny z dojrzałością...

Ale one jednak częściej kojarzą się ze starością, z byciem po fakcie, z nieprzydatnością, zbędnym ciężarem, w najbardziej optymistycznym skojarzeniu z byciem babcią - co dla odmiany kojarzy się... ze starością itd.

Jaka szkoda! Siwe włosy są wspaniałe - i te białe jak śnieg, i te lśniące jak srebro, i te ciemne w kolorze żelaza - jest w nich niezwykły potencjał estetyczny, który, o zgrozo! może wykorzystać tylko ktoś piękny, kto całą resztą swojej twarzy i postawy przeczy temu, co sugeruje siwizna... Ale dlaczego ma przeczyć? dlaczego kobieta o co najwyżej przeciętnej urodzie hołubiąc swoje siwe loki uznawana jest za starą i zaniedbaną, za niedbałą?... Mało komu chociażby przemknie przez myśl, że może to świadomy "graficzny" wybór.

Cóż, nie umiem nosić swojej siwizny z dumą - może właśnie przez brak estetycznego kontrastu z resztą ciała? Pójdę więc po tej chwili marudzenia z pochyloną głową i wyciągnę farbę do włosów w kolorze uniwersalnego orzecha laskowego (który swoją drogą też bardzo lubię, tak naprawdę marudzę głównie dlatego, że nie lubię samego farbowania...) z nadzieją, że przyjdzie czas, kiedy będę umiała oficjalnie cieszyć się odcieniami stali na swojej głowie, kiedy będę miała gdzieś co myślą inni i ja sama.

A jest szansa, przecież wkrótce będę babcią :)) przyszywaną, ale jednak! Maleńka Zosia już wkrótce zagości na świecie :)))

1 komentarz:

  1. Jaką tam przyszywaną, pełnowartościową babcią będziesz a miód wygląda zachwycająco!

    OdpowiedzUsuń