niedziela, 24 kwietnia 2011

Boli brzuszek Pieska

Kupiłam miód - na Allegro oczywiście; no, jak nie jak tak - a że sympatycznie opakowany (mam słabość do takich na chłopsko niekoniecznie_ludowo pakowanych cudeniek), to foteczką go upamiętniłam (pamięć zewnętrzna niezbędna, przecież nie będę szmatki ze sznurkiem zakładać za każdym razem na słoik, bez przesady z tą estetyką).


Przy okazji trafiłam na fotę mojego łakomczucha - który to jest łakomczuchem konsekwentnym i wytrwałym.


Jest też osiedlowym mistrzem wyszukiwania smakołyków na mijanych śmietnikach. Na szczęście nauczona od małego przynoszenia tych swoich skarbów (taki drobny handelek: zdobyczna skórka chleba za psiego chrupka), więc rzadko te znaleziska zjada, ale zdarza się... ot, słabość charakteru psa-zdobywcy. I chyba najwyraźniej niedawno coś pożarła trefnego, skoro rano wypuszczona na spacer zamiast normalną trasą popędziła na sąsiedni trawnik, zawsze traktowany jako wyjście awaryjne - bieguna jak nic. :(

Oczywiście skoro na tylnych łapach Pieska jest futro puchate i mierzalne do 40 cm długości, to bieguna w niewielkiej, acz niemniej śmierdzącej części znalazła się na tymże. Po powrocie do domu Pan_Pieska wrzucił więc Pieska do wanny (ha, ale zgadnijcie kto mył tyłek Pieska?... nie, bynajmniej nie pan_Pieska :(... ).
W każdym razie widać, że Pieskowi brzuszek pieska doskwiera, po praniu futra Pieska zapodałam więc Pieskowi endiex w serku topionym, przyjęty ze smakiem, jak na łakomczucha przystało.

Za godzinę znów sygnały dymne: chętnie bym wyszła na podwórko... Wciąż bieguna, wciąż smutna, nieobecna mina, wciąż powolne ruchy.

Boli brzuszek Pieska. No, biedny, biedny Piesek.

Aaaale, żeby dało się przy okazji zaoszczędzić na jedzeniu Pieska! Nieee. Bo przecież brzuszek Pieska jest w zupełnie innym miejscu Pieska niż zęby Pieska, a pyszczydło Pieska wcale Pieska nie boli. Pyszczydło Pieska pracuje całkiem normalnie - podobnie jak nos Pieska, wyczuwający np. wspomnienie po zjedzonym ukradkiem plasterku kiełbasy. Nie mówiąc o pysznym, świeżutkim mięsku, obkrawanym przez kochanego (zwłaszcza w takiej chwili!) Pana_Pieska...



PS.
Kupiliśmy kuchenkę! w ramach moszczenia sobie gniazdka mam ostatnio parę fajnych nabytków - tak, tak, w moim wieku dopiero jestem na tym etapie... Kuchenka śliczna, nowa, błyszcząca, z pokrywą, grillem i termoobiegiem. I oczywiście uwiecznione pytanie w oczach Pieska: "A co ja z tego będę mieć?". Bo taki to łakomczuch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz